Zjawa

03.02.2016, Szczecin. Prawobrzeże - dwutygodnik informacyjno-reklamowy

Po zeszłorocznym sukcesie Birdmana, meksykański reżyser Alejandro González Iñárritu oferuje nam obecnie kino zupełnie inne, ale na równie wysokim poziomie. Film Zjawa dostał aż dwanaście oskarowych nominacji i może się okazać właśnie tym dziełem, które przyniesie upragnioną statuetkę dla Leonardo DiCaprio. Choćby tylko z tego względu warto wybrać się na Zjawę do kina.

Jest to historia oparta na faktach, a przedstawione w niej wydarzenia (także te najmniej prawdopodobne) naprawdę miały miejsce na początku XIX-go wieku w dziewiczych lasach i górach Ameryki Północnej. Bohaterem tej opowieści jest Hugh Glass (DiCaprio), traper i przewodnik pracujący dla kampanii futrzarskiej, który wraz z grupą towarzyszy, pod wodzą kapitana Andrew Henry'ego (Domhnall Gleeson) zajmuje się polowaniem i poznawaniem dzikich terenów. Glass jest niestety pechowcem jakich mało. Najpierw jego grupę atakują Indianie, a potem jemu samemu zdarza się starcie, które niemal kosztuje go życie, gdy zostaje zaatakowany przez ogromną niedźwiedzicę grizzly. Z ranami na rękach, nogach i szyi, Glass ma nikłe szanse na przeżycie, dlatego też towarzysze, którzy się mieli nim zajmować, porzuca go bez skrupułów.
 
Podtrzymywany przy życiu jedynie przez żądzę zemsty, Glass dosłownie powstaje z martwych i rusza w długą wędrówkę by dopaść Johna Fitgeralda (Tom Hardy), odpowiedzialnego nie tylko za pozostawienie go w agonii, ale też za śmierć ukochanego syna trapera. Wraz z dzielnym Hugh Glassem oglądamy zapierające dech w piersiach widoki dzikich rzek, ośnieżonych gór i mrocznych lasów, gdzie pracownicy kampanii futrzarskiej są jednymi z pierwszych białych, którzy postawili tu swoją stopę.
 
Na główną część tej fabuły składają się kolejne próby, przed którymi staje Glass, czyli walka z żywiołami i konieczność zdobywania pokarmu, a także przezwyciężenie słabości własnego ciała. Ten nietypowy western to nie tylko wielki popis aktorski DiCaprio i Hardy'ego, ale także estetyczna perełka dzięki niesamowitym zdjęciom Emmanuela Lubetzkiego.
 

Więcej recenzji przeczytasz na blogu www.szczere-recenzje.pl 

Galeria zdjęć

Skomentuj

Znamy Twoje IP (3.141.2.133). Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.

Facebook